Europejczycy mówią dość! Czas zatrzymać nielegalną imigrację!
"Większość Europejczyków uważa, że zarówno ich kraj, jak i UE przyjęły w ciągu ostatniej dekady zbyt wielu imigrantów. A prawie połowa opowiada się za budową murów granicznych lub uważa, że generalnie ludność spoza Europy nie ma zamiaru integrować się ze społeczeństwem. Oto niektóre wnioski, które wyłaniają się z ankiety przeprowadzonej przez YouGov dla EL PAÍS i siedmiu innych gazet, które są członkami sojuszu LENA.
Badanie, w którym wzięło udział ponad 12 000 osób w kilkunastu krajach (Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania, Polska, Belgia, Szwecja, Węgry i Szwajcaria), pokazuje, że 6 na 10 Europejczyków uważa, że od W 2012 r. do ich kraju przybyło więcej imigrantów, niż powinno się pozwolić (35% uważa, że była to «stanowczo nadmierna» liczba). Bardzo podobna liczba (61%) szacuje, że zbyt wielu obcokrajowców przyjechało do UE.
Wyniki różnią się w zależności od poszczególnych krajów. Populacja Włochów (77%), Hiszpanii (75%), Szwecji (73%) i Niemiec (67%) to te, które wykazują największy sprzeciw wobec osób przybywających na ich terytorium. W tych czterech krajach obywatele uważają, że poziom imigracji przyjmowany przez ich państwo jest bardziej niepokojący niż w całej UE".
(fragment artykułu pt. "60% Europejczyków uważa, że liczba imigrantów jest zbyt wysoka", EL PAÍS, 23.12.2021)
Podobnie pisze o sprawie Le Figaro z 22 grudnia 2021:
"Powszechna jest zgoda, że imigracja jest zbyt wysoka dla 61% ankietowanych Europejczyków: liczba ta przekracza 65% we Francji i Niemczech i obejmuje trzy czwarte opinii publicznej we Włoszech, Hiszpanii i Szwecji. Być może bardziej zaskakujące jest to, że tylko 34% Węgrów i 39% Polaków podziela tę obserwację, a czterech na dziesięciu twierdzi, że jest raczej zadowolonych z poziomu imigracji. Wynika to najwyraźniej z restrykcyjnej polityki wprowadzonej przez ich rządy i »typowej dychotomii między krajami wysyłającymi i przyjmującymi», powiedział Patrick English, analityk".
Polska przyjmuje imigrantów
Europa tradycyjnie uprzedzona do nas zapomina, że Polska przyjmuje ogromne ilości imigrantów z Ukrainy, Białorusi, Gruzji czy Mołdawii. Nie wiadomo, na ile celowe, a na ile nieświadome jest przemilczanie faktu, że co czwarty wniosek zezwalający na pobyt w UE obywatelom krajów spoza Wspólnoty rozpatrywany był w Polsce – przynajmniej jak podaje Eurostat za 2020 r.
Jak zauważa z przekąsem autor artykułu z El Pais "Polacy, w większym stopniu niż wskazywałaby średnia europejska, uważają, że imigracja zagraża ich wartościom kulturowym, ale mniej obawiają się, że może wpłynąć na ich wartości demokratyczne".
Znajomość tych danych już wpływa na narrację polityków zachodnich, zwłaszcza socjalistów, którzy nagle zaczęli zauważać niekorzystny wpływ procesów imigracyjnych, łączenia rodzin czy gettoizacji przedmieść. Ciekawsza może się jednak okazać reakcja mediów głównego nurtu wytresowanych jak do tej pory w omownym, a czasami wręcz absurdalnym sposobie informowania o atakach lub gwałtach, aby za wszelką cenę uniknąć wskazywania na mniejszość muzułmańską jako tę najbardziej szkodliwą społecznie i kryminogenną. Najbardziej żenujące i pomimo mrocznego kontekstu niestety też śmieszne przykłady dezinformacji dziennikarskiej z europejskich tytułów przedstawię w przyszłym tygodniu. Warto poznać triki i sposoby zaklinania rzeczywistości, tym bardziej że polskie media wzorują się na owych mistrzach pióra i niedomówień. Wiadomo, "mowa nienawiści" jest czymś obrzydliwym, ale tylko, gdy stosuje się ją wobec nielegalnych imigrantów czy mniejszości muzułmańskich, bo już w odniesieniu do prawicy i katolików – hulaj dusza mowy nienawiści nie ma!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.